Wiesz co Lizziett, aż poleciałam sprawdzić co było w 25 części, że aż tak cię poruszyło. No tak, całkiem zrozumiałe.

Innocent to zdecydowanie niezwykłe opowiadanie. Pamiętam, że nie mogłam się oderwać, kiedy czytałam to po raz pierwszy. Planowałam, że zajmie mi to z tydzień, może troszkę więcej. Ale nie. Jak zaczęłam w piątek po południu, tak skończyłam w niedzielę wieczorem. Zarwałam dwie noce, przez cały weekend spałam łącznie jakieś osiem godzin. Po prostu przykleiło mnie do ekranu.

I to, zeby jeden raz mi wystarczył, nic z tego, regularnie do tego wracam. Na RF mają taką kategorię przy nagrodach, opowiadanie, które możesz czytać na okrągło. Dla mnie to właśnie Innocent, nieraz wracam do calości (już rozsądniej rozłożoniej), a czasami do pewnych wyjątkowych fragmentów. Nie wspominając o tym jaką mam frajdę przy tłumaczeniu.

Frajda to chyba nie było odpowiednie słowo, biorąc pod uwagę emocje wywoływane przez to opowiadanko

ale wiecie o co mi chodzi.
A teraz moje ulubione autorki. Nie potrafię sklasyfikować poza miejscem pierwszym, które należy bezspornie do... *fanfary*...:
Mockingbird - za Innocent, za If I Fall, za Begin Again, za wszystko (z małym wyjątkiem Stained, którego jeszcze nie czytałam, ale przeczytam). Za Maxa jakiego wszyscy kochamy, za Liz która nie jest świętą męczennicą, lecz prawdziwą osobą popełniającą błędy, za najpiękniejsze opisanie związku tych dwojga, za magię i za realizm, za to że jej opowiadania docierają do mnie jak żadne inne. Za całokształt.
A teraz dalsze miejsca, których nie jestem w stanie uszeregować. Każdą z tych autorek lubię za co innego.
Breathless - przede wszystkim za Captive Hearts, za to, że czytając to opowiadanie płakałam nad losem bohaterów, ale były też chwile kiedy śmiałam się do łez. Za Ellie, za Maxa z pierwszego sezonu. W dalszej kolejności za Dawnfall, za A Walk in the Park no i już dobrze, także ze Maxeo i Lizziett, które zachwycało mnie do premiery ich sztuki, by potem dość mocno zmienić klimaty i przez to mój odbiór opowiadania.
Majesty - czy muszę mówić za co?

Za gwałtowne emocje, za wzbudzenie pragnienia ochrony bohaterów (przede wszystkim Maxa), za niemożność usiedzenia przed ekranem i chęć wskoczenia i samemu zrobienie krzywdy złemu typowi, nie ważne czy to Tess, czy Pierce. I za to, że czytając jej opowiadania są momenty, kiedy nie jestem w stanie czytać dalej, muszę odejść od komputera by się chwilę uspokoić bo nie jestem w stanie znieść ani minuty dłużej. No i za to, że od czasu , kiedy zaczęłam ją czytać, kupuję więcej chusteczek.
Deejonaise - za When Love Is't Enough i to by wystarczyło, ale jest jeszcze Regarding Max, jest jeszcze Growing Series i co tu dużo mówić jeszcze parę cholernie dobrych opowiadań.
EmilyLuvsRoswell - przede wszystkim za Revelations, za Home Series. Za jej prozę, za realizm, za autentycznych bohaterów, niedoskonałych, ale może dlatego tak bilskich.
Blue*Soul - pewnie jej nie znacie, ale pisze wspaniale. Za No Regrets. Za zbuntowaną Liz, która za szorstką fasadą kryje wrażliwą duszę, za Maxa, który jest wszystkim tym czego ona potrzebuje.
Pathos - za To Have and to Hold. Za Liz, która nie wymagała od Maxa, by wybrał między miłością do niej lub syna. Za małego Xana, który chciał tylko żeby ktoś zabrał go ze sobą do domu. Za Maxa, który był mężczyzną z gwiazd i za jego 'tylko wspomnienie'.
Kath7, javagin, RosDeidre, max and liz believer
A teraz jeszcze dwa słowa. Lizziett napisałaś, że nie przeczytasz A Walk in the Park ba Max jest tam playboyem. Ja bym to jednak ujeła troszkę inaczej. On BYŁ playboyem. Wszystko się zmienia, kiedy Max gryzie go w tyłek

O przeszłości Maxa wiadomo z innych źródeł.
I wreszcie, skoro zaczęłaś to się dołączę. Nie wiedziałam gdzie mam wyładować swoją frustrację. Yours.

Mam dokładnie te same odczucia. Zapowiadało się tak wspaniale, już widziałam w głowie jak to opowiadanie mogłoby swobodnie zastąpić końcówkę drugiego sezonu. A tymczasem mamy: Liz kapłankę, która oczywiście Maxa skreśla na samym wstępie, i żeby oczyścić sie z grzechów (związek z Maxem) poświęca swoje dziecko, bo tylko w ten sposób The Great Ona przyjmie ją z powrotem na służbę. Dwa słońa, palące skórę każego, kto narazi się na ich światło, jakieś olbrzymi robaki, larwy i tym podobne polujace na ludzi. Nie wiem, czemu to dalej czytam. Może dlatego, że jeszcze nigdy nie zostawiłam w połowie opowiadania Dee, ale jeśli sprawy dalej bedą się tak rozwijać, to tak się stanie. Jak na razie to chcę, żeby Max ratował syna i OLAŁ Liz, nawet gdyby go na klęczkach błagała żeby przyjął ją z powrotem.

Znając jednak Dee, to pewnie Max skończy na kolanach błagając Liz żeby łaskawie przyjęła go z powrotem i o błogosławieństwo O Wielkiego.

Ciekawe, czy będzie to przed czy po tym jak ta dwójka zamorduje mu syna.

Wszyscy na RF zachwycają się poświęceniem Liz, niech samą siebie poświęca, a nie Charliego
