Ekhm...

no tak, wygląda na to, że niedziela przeciągnęła mi się na środę... ale szkoła ma swoje surowe nieco wymogi. Ostatni raz, słowo honoru

W tą niedzielę będzie już jak zwykle...
Age - sama zastanawiam się, czemu jest tu tak dużo o Isabel... I co wy takie drastyczne się zrobiłyście

? Lubię Nicholasa, ale żeby tak od razu... To nie starożytność, gdzie pięć osób w tą czy w tamtą nie robiło żadnej różnicy

Renya, słowo daję, nie przypuszczałam, że tak byś ich się wszystkich pozbyła

To, że zawsze wykazywałam mordercze skłonności

nie oznacza, że trup będzie słał się gęsto, zresztą, odwykłam już nieco od kryminałów.
Chyba się wkopałam na początku tym określeniem kategorii

A czy nikomu nie przyszło na myśl, że zawsze mogę wprowadzić retrospekcje i że obiecane kategorie będą raczej w przeszłości?
Gwoli wyjaśnienia (jak zwykle zaplątanego) tej "upiornej córuchny" i tak na przyszłość - chodzę sobie do tego liceum, na dole mieści się gimnazjum, patrzę na zachowanie tych młodszych i różne rzeczy chodzą mi po głowie. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, że w mojej szkole jest znaczna przewaga płci tak zwanej pięknej, a kobiety, jak wiadomo, są "narodem plotkarskim" i nawet w drugiej liceum plotki z gimnazjum będą powtarzane... A ja słucham, patrzę, i wysnuwam wnioski.
Hotori, jak nie pasuje ci Bobby, to sobie pomyśl, że to od Roberta. Robert to bardzo piękne imię, dorosłe i tak dalej, a Bobby - w sam raz dla dziecka. D.J. Bobo nie znam więc skojarzeń nie mam
Jesse zawsze był rozbrajający - zwłaszcza jak śledził żonę pod Metachemem i darł się na całe miasto "Isabel".
A marzenia raz się spełniają, raz nie, z przewagą tego drugiego

To, że połowa grupy była z niebios i że Max miał tron, którego w życiu nawet nie zobaczył, wcale tego nie zmieniała. Kto wie, co tak właściwie było im pisane? Może Liz w sumie powinna była umrzeć, bo gdyby... Mało kto ma życie usłane różami, więc i ich nie oszczędziło.
Część 3
(...)
Isabel:
Nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Wiem za to, kiedy się obudziłam. Paul potrząsał lekko moim ramieniem.
-Isabel... Isabel, obudź się – mówił. Otworzyłam oczy i spojrzałam odruchowo na zegarek. Dwadzieścia po pierwszej w nocy. Jęknęłam cicho.
-Paul, jest środek nocy! Stało się coś? – popatrzyłam na jego twarz. W pokoju panował mrok, ale widziałam, że był zmartwiony i jakby zaniepokojony. Od razu przyszła mi na myśl Alex. – Boże, coś się stało Alex, tak?!
-Isabel, spokojnie – powiedział bez przekonania. – Przed chwilą dzwoniła policja, Alex... – Paul nabrał powietrza, a we mnie wybuchły najgorsze przypuszczenia. Alex nie żyje. Została zamordowana na tej cholernej imprezie, albo ktoś ją pobił, albo zgwałcił, albo... - Alex została zatrzymana za próbę włamania. (...)