Legendy Kamiennych Komnat
Moderator: LEO
czego to sie czlowiek dowiaduje na stare lata... zawsze myslalem, ze tam jest
Would you die to look for love?
Baby join me in death...
najbardziej lubie ten kawalek:
"This life ain't worth living..."
taki budujacy - od razu chce sie zyc...
i jeszcze jedno... co tam robi jakas Sarah Brightman..?
ostatnio jak sprawdzalem, to to byla piosenka HIM'a...
Would you die to look for love?
Baby join me in death...
najbardziej lubie ten kawalek:
"This life ain't worth living..."
taki budujacy - od razu chce sie zyc...
i jeszcze jedno... co tam robi jakas Sarah Brightman..?
ostatnio jak sprawdzalem, to to byla piosenka HIM'a...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Dlatego właśnie nie ma oryginalnej wersji Hima, bo jest Sarah Brightman.
To wersja śpiewana przez Gregorian...
To wersja śpiewana przez Gregorian...
התשׂכח אשׂה עולה מרחם בן בטנה גם אלה תשׂכחנה ואנכי לא אשׂכחך
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
הן על כפים חקתיך
comprendo.info - co autor miał na myśli - interpretacje piosenek
Puk puk (vel knock knock).
Pamiętam, jak byłam mała i tydzień w szkole składał się z czekania na film sensacyjny w czwartek i sobotę. Dni liczyły się od filmu do filmu i jakoś czas płynął. Przypomniałam to sobie zaraz po tym, jak przeczytałam post NAN... czekanie na piątek... To takie miłe móc chociaż części ludzi nieść jakąś radość.
PITER ech Ty... Plakatów Matrixa nie oglądałam ale nie ukrywam, że chcę się wybrać na ostatnią część trylogi Wachowskich.
Michael - tę zamianę ról można było już zauważyć na początku III serii, kiedy to Święty stał się czarną owcą a czarna owca świętym (tj. Max wkopał się w napad a Michael wziął druga pracę i podjął się opieki nad Marią - tak dla odmiany). To o czym pisałam to pewnego rodzaju ewolucja. Wszystko wróciło do początku. Władca stał się władcą, wierny przyjaciel wiernym przyjacielem, chociaż przez pewien etap życia każdego z nich to właśnie Max starał się być największtym przyjacielem, a Michael miewał "skłonności" przywódcze (vide WDAMYK). Czas "pukładał" wszystko, co musiało dorosnąć w nich, ukształtować sie do końca. Moim zdaniem najtragiczniejsze było to, że nikt nie potrafi uciec od swego przeznaczenia, możemy się buntować, możemy głośno się sprzeciwiać i płynąć pod prąd, tylko w końcu nie pozostaje nam nic innego, jak odkryć, że nasz bunt jest prostą ścieżką do tego, od czego chcieliśmy uciec. Michael był tym, który najbardziej pragnął odnaleźć dom, ten inny, odległy, ale gdy miał taką okazję zrozumiał, że domem jest nie miejsce ale kobieta. Osoba. Tak czuł Max, tak czuła Izabell. Michael jednak był świadkiem gdy wola upadła i zmieniła się w upór. To, co stało się z Michaelem, to nie jest tajemnica. Dorósł, znalazł swoje miejsce w zyciu i zrozumiał, że jest dopełnieniem wbrew pozorom kruchej całości. Gdy zabrakło Feniksa sens zycia odnalazł w opiece nad jego synem.
Piter - cieszę się, ze nie odpuszczasz w kwestii syna Maxa.
TO BYŁ KONIEC LEGEND. Kochani, możecie mi nie wierzyć, ale nie chcę ich kończyć chyba nawet bardziej niż Wy, ale Maxel ma rację, męczenie kota wyjdzie im tylko na niekorzyść. Zrobi się z tego monitoronowela i w końcu będzie więcej nieścisłośći i nonsensów, niż treści do rzeczy Tak zatem legendy są zakończone... ale.
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej tyko w innej formie, przynależnej jednak do legend, być może da sie coś zrobić. Co Piter? Co o tym myślicie, moje wierne grono ukochanych czytaczy?
NANIUŚ - Pytałaś jak odnalazł się mąż Królowej... hmm.. ja go pamiętam jako chłopaka, który zanim zrozumiał, że ją kocha już ją szanował. gdy zrozumiał co do niej czuje nie tyko ją szanował i kochał, ale też starał się chronić i poszedł za nią z nadzieją, że kiedyś ona poczuje do niego to samo. Nie mówił o tym, tylko czekał. (taktyka w przypadku Tess 100% skuteczna). Był gdy go potrzebowała, był zawsze. I tak już pozostało. Jego obecność była filarem, który pozwalał jej trwać, a on był jej domem, zwłaszcza po tym, jak Feniks zniknął. Syn... Alexander. Mówi się: w nich życie twoje wieczną miłością a pamięć tworzy obraz przeszłości wyryty w teraźniejszości rysami twarzy i szeptem głosu. Tym dzieci są dla rodziców. Obrazem tego co było a co musi przetrwać.
Tamta kobieta... Feniks odtrącił ją , ponieważ wiedział, że jego przyjaciel bardziej niż on potrzebuje miłości. Obaj zaznali więc spokoju. Maxel, dusza powinna móc wierzyć, że kiedyś spokój zostanie osiągnięty.
HOTORI - ja nie wiem, jak czytać to, co piszesz? Bo z tych dwóch muzycznych tematów wynika, że albo mam rzucić LKK i wrócić do interpretcji... albo pisać dalej opowiastki. Hm?
O - piękna piosenka.
A teraz piosenka, która niedawno uzmysłowiła mi pewne rzeczy. Pasuje do niej określenie: cudze chwalicie, swego nie znacie. Po wszystkich głosach i opiniach miałam straszne wątpliwości, gdzie ją umieścić: interpretacje czy legendy. Treść zadecydowała. Ale obiecuję interpretatorom, że wkrótce pojawię się tam z jakimś tekstem, bo ostatnio wpadło mi w ucho parę piosenek. (ps. czy ja za bradzo nie przejmuję się swoją rolą ?? )
Wieczny sen, wieczna miłość, pamięć, która pozwala trwać. Dom, który trzeba odnaleźć. Zarówno ten fizyczny jak i ten duchowy. To, czego pragnęło każde z nich. Zaufanie - stracone i odzyskane. To wg mnie dokładnie przypadek kobiety, której mężczyzna miał dziecko z inną. Z kobietą, której nie kochał. Obietnice bez pokrycia; czarne dni obrócimy w dobry żart.. jak wielu z nas by tak chciało...Ból, który sprawiamy najbliższym, ból za który musimy zapłacić.
Ta piosenka, to dla mnie podsumowanie Legend...
Spisz pieknie tak, po katach cisza gra
Szkoda slów, reszte dopowie ksiezyc
Spisz, staram sie oddychac szeptem
Posciel jeszcze pachnie ogniem naszych cial
Kiedys znajde dla nas dom, z wielkim oknem na swiat
Znowu zaczniesz ufac mi, nie pozwole ci sie bac
Kiedys wszystkie czarne dni obrócimy w dobry zart
Znowu bedziesz ufal mi... teraz spij...
Wiem, dobrze wiem potrafie ranic tak jak nikt
Przykro mi. Nie wiem co robic, gdy placzesz
Juz nie smiejesz sie jak kiedys, wszystko jest inaczej
Kolejny raz prosze cie o ostatnia szanse
Kiedys znajde dla nas dom, z wielkim oknem na swiat
Znowu bedziesz ufal mi, nie pozwole ci sie bac
Kiedys wszystkie czarne dni obrócimy w dobry zart
Znowu bedziesz ufal mi... teraz spij
Ok. czekam na Wasze głosy, posty i opinie.
Pamiętam, jak byłam mała i tydzień w szkole składał się z czekania na film sensacyjny w czwartek i sobotę. Dni liczyły się od filmu do filmu i jakoś czas płynął. Przypomniałam to sobie zaraz po tym, jak przeczytałam post NAN... czekanie na piątek... To takie miłe móc chociaż części ludzi nieść jakąś radość.
PITER ech Ty... Plakatów Matrixa nie oglądałam ale nie ukrywam, że chcę się wybrać na ostatnią część trylogi Wachowskich.
Michael - tę zamianę ról można było już zauważyć na początku III serii, kiedy to Święty stał się czarną owcą a czarna owca świętym (tj. Max wkopał się w napad a Michael wziął druga pracę i podjął się opieki nad Marią - tak dla odmiany). To o czym pisałam to pewnego rodzaju ewolucja. Wszystko wróciło do początku. Władca stał się władcą, wierny przyjaciel wiernym przyjacielem, chociaż przez pewien etap życia każdego z nich to właśnie Max starał się być największtym przyjacielem, a Michael miewał "skłonności" przywódcze (vide WDAMYK). Czas "pukładał" wszystko, co musiało dorosnąć w nich, ukształtować sie do końca. Moim zdaniem najtragiczniejsze było to, że nikt nie potrafi uciec od swego przeznaczenia, możemy się buntować, możemy głośno się sprzeciwiać i płynąć pod prąd, tylko w końcu nie pozostaje nam nic innego, jak odkryć, że nasz bunt jest prostą ścieżką do tego, od czego chcieliśmy uciec. Michael był tym, który najbardziej pragnął odnaleźć dom, ten inny, odległy, ale gdy miał taką okazję zrozumiał, że domem jest nie miejsce ale kobieta. Osoba. Tak czuł Max, tak czuła Izabell. Michael jednak był świadkiem gdy wola upadła i zmieniła się w upór. To, co stało się z Michaelem, to nie jest tajemnica. Dorósł, znalazł swoje miejsce w zyciu i zrozumiał, że jest dopełnieniem wbrew pozorom kruchej całości. Gdy zabrakło Feniksa sens zycia odnalazł w opiece nad jego synem.
Piter - cieszę się, ze nie odpuszczasz w kwestii syna Maxa.
TO BYŁ KONIEC LEGEND. Kochani, możecie mi nie wierzyć, ale nie chcę ich kończyć chyba nawet bardziej niż Wy, ale Maxel ma rację, męczenie kota wyjdzie im tylko na niekorzyść. Zrobi się z tego monitoronowela i w końcu będzie więcej nieścisłośći i nonsensów, niż treści do rzeczy Tak zatem legendy są zakończone... ale.
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej tyko w innej formie, przynależnej jednak do legend, być może da sie coś zrobić. Co Piter? Co o tym myślicie, moje wierne grono ukochanych czytaczy?
NANIUŚ - Pytałaś jak odnalazł się mąż Królowej... hmm.. ja go pamiętam jako chłopaka, który zanim zrozumiał, że ją kocha już ją szanował. gdy zrozumiał co do niej czuje nie tyko ją szanował i kochał, ale też starał się chronić i poszedł za nią z nadzieją, że kiedyś ona poczuje do niego to samo. Nie mówił o tym, tylko czekał. (taktyka w przypadku Tess 100% skuteczna). Był gdy go potrzebowała, był zawsze. I tak już pozostało. Jego obecność była filarem, który pozwalał jej trwać, a on był jej domem, zwłaszcza po tym, jak Feniks zniknął. Syn... Alexander. Mówi się: w nich życie twoje wieczną miłością a pamięć tworzy obraz przeszłości wyryty w teraźniejszości rysami twarzy i szeptem głosu. Tym dzieci są dla rodziców. Obrazem tego co było a co musi przetrwać.
Tamta kobieta... Feniks odtrącił ją , ponieważ wiedział, że jego przyjaciel bardziej niż on potrzebuje miłości. Obaj zaznali więc spokoju. Maxel, dusza powinna móc wierzyć, że kiedyś spokój zostanie osiągnięty.
HOTORI - ja nie wiem, jak czytać to, co piszesz? Bo z tych dwóch muzycznych tematów wynika, że albo mam rzucić LKK i wrócić do interpretcji... albo pisać dalej opowiastki. Hm?
O - piękna piosenka.
To właśnie wyjaśnienie zniknięcia Feniksa. tylko nikt nie ma prawa mieć pewności, co zasło faktycznie .Will you join me in death?
Won't you die tonight for love?
Will you join me in death?
Join me in death...
A teraz piosenka, która niedawno uzmysłowiła mi pewne rzeczy. Pasuje do niej określenie: cudze chwalicie, swego nie znacie. Po wszystkich głosach i opiniach miałam straszne wątpliwości, gdzie ją umieścić: interpretacje czy legendy. Treść zadecydowała. Ale obiecuję interpretatorom, że wkrótce pojawię się tam z jakimś tekstem, bo ostatnio wpadło mi w ucho parę piosenek. (ps. czy ja za bradzo nie przejmuję się swoją rolą ?? )
Wieczny sen, wieczna miłość, pamięć, która pozwala trwać. Dom, który trzeba odnaleźć. Zarówno ten fizyczny jak i ten duchowy. To, czego pragnęło każde z nich. Zaufanie - stracone i odzyskane. To wg mnie dokładnie przypadek kobiety, której mężczyzna miał dziecko z inną. Z kobietą, której nie kochał. Obietnice bez pokrycia; czarne dni obrócimy w dobry żart.. jak wielu z nas by tak chciało...Ból, który sprawiamy najbliższym, ból za który musimy zapłacić.
Ta piosenka, to dla mnie podsumowanie Legend...
Spisz pieknie tak, po katach cisza gra
Szkoda slów, reszte dopowie ksiezyc
Spisz, staram sie oddychac szeptem
Posciel jeszcze pachnie ogniem naszych cial
Kiedys znajde dla nas dom, z wielkim oknem na swiat
Znowu zaczniesz ufac mi, nie pozwole ci sie bac
Kiedys wszystkie czarne dni obrócimy w dobry zart
Znowu bedziesz ufal mi... teraz spij...
Wiem, dobrze wiem potrafie ranic tak jak nikt
Przykro mi. Nie wiem co robic, gdy placzesz
Juz nie smiejesz sie jak kiedys, wszystko jest inaczej
Kolejny raz prosze cie o ostatnia szanse
Kiedys znajde dla nas dom, z wielkim oknem na swiat
Znowu bedziesz ufal mi, nie pozwole ci sie bac
Kiedys wszystkie czarne dni obrócimy w dobry zart
Znowu bedziesz ufal mi... teraz spij
Ok. czekam na Wasze głosy, posty i opinie.
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
Leo, zrobiło mi się troszeczkę smutno. Historia Feniksa skończyła się szybko... Przecież On nie był starym człowiekiem... Starym fizycznie. Ale może i tak powinno być, Feniks odszedł, ale to co zawsze zostaje po takich jak On to Legendy... Królowa z pewnością objęła teraz pełnię władzy... Ale nie wierzę, że On się nie odrodzi
Wierne grono jest oczywiscie za...LEO wrote:Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej tyko w innej formie, przynależnej jednak do legend, być może da sie coś zrobić. Co Piter? Co o tym myślicie, moje wierne grono ukochanych czytaczy?
Pytasz o pomysly? ja juz Ci kiedys pisalem, ze to nie ja z naszej dwojki powinienem czekac na natchnienie
no ale skoro prosisz... (i odrzucilas moj projekt Legend Farmy Kentow )
moze tym razem seria opowiadan bedzie przedstawiala ta sama historie tylko w wersji FPP (First Person Perspective). Max, Isabez, Michael, Liz... wszyscy oni przeciez przezywali te same wydarzenia - jednak kazdy inaczej na nie patrzyl... wraz z kolejnymi opowiadaniami, moglabys wprowadzac nowe watki, wydarzenia, zawsze widziane oczami narratora (ktory w kazdym opowiadaniu bylby inny - bohaterow Ci raczej nie zabraknie..)... tak naprawde to masz pelna wolnosc, ograniczana jedynie nieznacznie poprzez zarys historii jaki stworzyly Legendy...
no wlasnie: calosc musialaby sie calkowicie zgadzac z faktami przytoczonymi w LKK (chyba, ze czesc legend okaze sie jedynie bledna interpretacja bajarzy - to moze odnosic sie zarowno do szczegolow, jak i bardzo istotnych elementow fabuly - przeciez my w Polsce mamy Bazyliszka... jak sadzicie - istnial naprawde? - jednak nie wolno zapominac, ze w kazdej legendzie jest ziarno prawdy...)
co Ty na to? wiem, ze to nie jest proste zadanie, ale wiem rowniez, ze - jak to powiedzial Dexter Holland w Original Prankstar - You can do it!
ps: chyba nie musze mowic, ze mozesz byc szczera odpowiadajac..
ps2: alez sobie znalazlem zrodlo cytatow.. Holland...
dzien dobry. jestem piter i wszystkich lubie.
Piter byle by to zrodlo nie bylo pretensjonalne i przesiakniete patosem to jakos to sie ulozy
Slonce - Glos ludu mowi: Do boju ! To nie musi byc forma poprzednich legend, ale zeby cos bylo prosimy...
Slonce - Glos ludu mowi: Do boju ! To nie musi byc forma poprzednich legend, ale zeby cos bylo prosimy...
Po co człowiek żyje ?Aby byćoczamiuszamii sumieniemStwórcy WszechświataTy baranie][-][ ][_][ ][\/][ //-\ ][\][
O rannnyyy... Ja mi miło Tylko jest małe "ale". Nie lubię dublować pomysłów. Coś mi tam świta i jakiś zarys powstaje, ale ze względu na moją sklerozę, postępującego Alzheimera, ataki ze strony zwolenników Legend Farmy Kentów oraz nadmiar obowiązków i brak snu musze poczekać aż to się jakoś logicznie ułoży. Mam nadzieję, że wytrzymacie:D Oczywiśćie czekam na wszystkie pomysły i obiecuuję solennie rozważyć ich sensowność
Może być?
Może być?
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
""How old are you?" I ask.
He looks like he's mentally punching a calculator in his head.
"1947 to 2053, that makes me 106. Or 1983 to 2053, that makes me 70."
He's still figuring. "Or 1989 to 2053, I'm 64. But I died once when I was young and was ressurected. And I faded away into nothingness once, so I guess that doesn't count."
My mouth is wide open.
"I don't know when I was born in my previous life or the date of my death. Actually," he says, continuing, "I was adopted, and technically I was never born."
He's laughing softly at my look of consternation."
Kochani, w dziale poświęconym fanfikom zagranicznym Liziett poleciła "September and the other sorrows" autorstwa Cheri. Przeczytałam to opowiadanko w kilkanaście minut nie mogąc i nie chcąc się oderwać. Fragment przytoczyłam na poczatku tego postu.
Nie wiem dokłądnie czemu, ale czytając to opowiadanie od razu połączyłam je z legendami. Bo wydaje mi się, że to może być ta droga, którą szedł zanim stał się tym, którego się bali. Max Evans z "September.." miał cierpliwość i ból. gdyby tylko spotkał Carlę wcześniej... parę faktów inaczej, moze troszkę inny obrót sytuacji, ale to zaprowadziłoby nas w kamienne komnaty... Tylko znacznie wcześniej, nie po 50 latach.
kochani, polecam każdemu, kto chce coś poczuć. Może odnajdzie powód, fragment, w którym rozpozna postać stworzoną przez mnie...
He looks like he's mentally punching a calculator in his head.
"1947 to 2053, that makes me 106. Or 1983 to 2053, that makes me 70."
He's still figuring. "Or 1989 to 2053, I'm 64. But I died once when I was young and was ressurected. And I faded away into nothingness once, so I guess that doesn't count."
My mouth is wide open.
"I don't know when I was born in my previous life or the date of my death. Actually," he says, continuing, "I was adopted, and technically I was never born."
He's laughing softly at my look of consternation."
Kochani, w dziale poświęconym fanfikom zagranicznym Liziett poleciła "September and the other sorrows" autorstwa Cheri. Przeczytałam to opowiadanko w kilkanaście minut nie mogąc i nie chcąc się oderwać. Fragment przytoczyłam na poczatku tego postu.
Nie wiem dokłądnie czemu, ale czytając to opowiadanie od razu połączyłam je z legendami. Bo wydaje mi się, że to może być ta droga, którą szedł zanim stał się tym, którego się bali. Max Evans z "September.." miał cierpliwość i ból. gdyby tylko spotkał Carlę wcześniej... parę faktów inaczej, moze troszkę inny obrót sytuacji, ale to zaprowadziłoby nas w kamienne komnaty... Tylko znacznie wcześniej, nie po 50 latach.
kochani, polecam każdemu, kto chce coś poczuć. Może odnajdzie powód, fragment, w którym rozpozna postać stworzoną przez mnie...
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
http://www.roswellfanatics.net dział Repost, pierwsza strona.
Jeszcze parę słów polecenia tego opowiadanka znajdziesz w dziale twórczość, temat: czytelnia literatury światowej - polecam.
Ps. Wiem już skąd masz swój pseudonim, ale czy mogę sptyać o podpis? Czy to wampirze kroniki?
Czy mogę rozumieć, że twoje zainteresowanie opowiadaniem jest po części spowodowane LKK? Czytałaś je? Jeśli tak ,proszę powiedz co o nich myślisz
Jeszcze parę słów polecenia tego opowiadanka znajdziesz w dziale twórczość, temat: czytelnia literatury światowej - polecam.
Ps. Wiem już skąd masz swój pseudonim, ale czy mogę sptyać o podpis? Czy to wampirze kroniki?
Czy mogę rozumieć, że twoje zainteresowanie opowiadaniem jest po części spowodowane LKK? Czytałaś je? Jeśli tak ,proszę powiedz co o nich myślisz
"...I'm a member of that group of... outsiders. So... thank you, Roswell... Thank you for... for letting me live among you...Thank you for giving me a home... "
LEO...co do LKK...czytałam kolejne części, zawsze wyczekując ich niecierpliwie...ja je poprostu pochłaniałam z niesłabnącym głodem teraz czuję, że musze przeczytać je od początku, tak jak polecałaś, przy swiecach i muzyce , aby móc je całkowicie ogarnąć, jesli to wogóle możliwe...z całym ich pięknem...powiedziałaś w nich WSZYSTKO, co jeszcze mogłabym dodać? Wypadło by płasko i banalnie...wszystko juz zostało napisane.
Cieszę sie, ze podobał ci się "Wrzesień", bo to jedno z moich ulubionych opowiadań...jedno z tych, przy których reagowałam tak emocjonalnie...nie potrzeba było wielu słów, żebym pokochała bohaterów...kiedy pojawiła się Ava, poczułam sie tak, jakbym spotkała starą znajomą po tym jak uświadomiłam sobie, że po smierci wszystkich Max przeżył 20 lat tortur i eksperymentów, myślałam że zacznę wrzeszczeć i ciskać ciężkimi przedmiotami uff, wiem- psychopatka.
LKK przywodzą mi na myśl Diunę...która obecnie leci na TV4- co o niej sądzisz?
Apropo Michaela- moze troche nie na temat- w czasopismach często porównują Smallville do Roswell kiedys przeczytałam coś o "niezwykle interesujących relacjach pomiedzy Lexem a Clarkiem, przypominających stosunki pomiedzy Michaelem a Maxem w Roswell".
Hę?? Może mi ktoś wytłumaczyć, na czym polega podobieństwo?
Cieszę sie, ze podobał ci się "Wrzesień", bo to jedno z moich ulubionych opowiadań...jedno z tych, przy których reagowałam tak emocjonalnie...nie potrzeba było wielu słów, żebym pokochała bohaterów...kiedy pojawiła się Ava, poczułam sie tak, jakbym spotkała starą znajomą po tym jak uświadomiłam sobie, że po smierci wszystkich Max przeżył 20 lat tortur i eksperymentów, myślałam że zacznę wrzeszczeć i ciskać ciężkimi przedmiotami uff, wiem- psychopatka.
LKK przywodzą mi na myśl Diunę...która obecnie leci na TV4- co o niej sądzisz?
Apropo Michaela- moze troche nie na temat- w czasopismach często porównują Smallville do Roswell kiedys przeczytałam coś o "niezwykle interesujących relacjach pomiedzy Lexem a Clarkiem, przypominających stosunki pomiedzy Michaelem a Maxem w Roswell".
Hę?? Może mi ktoś wytłumaczyć, na czym polega podobieństwo?
"I know who you are. I can see you. You're swearing now that someday you'll destroy me. Far better women than you have sworn to do the same. Go look for them now." (Atia)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
""You...have...a rotten soul" (Cleopatra)
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 8 guests