Cześć Lizziett! A mnie miło tu być! Wstyd się przyznać, ale nie wiedziałam o tym forum.
![Embarassed :oops:](./images/smilies/icon_redface.gif)
Trafiłam tu całkiem przypadkiem.
![Very Happy :D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
Wprowadzenie do walki jest świetne, to by było interesujące widowisko. Nigdy nie mogłam pojąć, czemu niektórzy tak się upierają, by obwinić za wszystko Maxa. Do diabła Liz też nie była bez winy. Zostawiła go, gdy jej najbardziej potrzebował. Po takich przeżyciach ludzie leczą się latami, a Max był zupełnie sam i nie miał do kogo zwrócić się o pomoc. Zmienił się? Oczywiście, że się zmienił! Czy ci ludzi słyszeli kiedyś o zespole stresu pourazowego? Jeśli nie, odsyłam do pierwszej lepszej książki psychologicznej! Druga seria to ich wspólne dzieło, żadne nie było bez winy. Dopiero w trzeciej szala przechyla się na stronę Maxa.Hmmm... ale odbiegłam od tematu. Mamy tu rozmawiać o ff.Moje drogie, chcę wam powiedzieć, że jutro zamierzałam zasiąść do "The Way Loves Goes", ale po przeczytaniu tego co napisałyście, chyba jednak tego nie zrobię.
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Nie jestem pewna czy chcę to przeczytać.Oh, na pewno kiedyś to zrobię, ale chyba jednak nie jutro. Może latem. Na razie wystarczy, że zbliżająca się sesja psuje mi humor.
![Confused :?](./images/smilies/icon_confused.gif)
Czy czytałam kiedyś coś, poczym to przerwałam na kilka tygodni i później dokończyłam. Tak. Nan, opisałaś dokładnie to, jak czytałam
"Fail Safe" Lelea'i (nie wiem jak to odmienić
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
). Hmmm.... zaczęłam czytać i nawet mi się podobało. Ciągnęło się i ciągnęło, zaczęlam się wkurzać na 'świętą' Liz. Po jakiś 30 częściach, czy trochę więcej urwałam i stwierdziłam, że więcej nie czytam. Ale po paru tygodniach wróciłam do tego opowiadania, nie lubię przerywać czegoś w połowie, chyba, że jest już całkiem tragiczne, a Lelea to dobra autorka, więc zmusiłam sie do przeczytania kolejnych części, pierwsze kilka poszło opornie, ale potem można powiedzieć odnalazłam ducha tej historii na nowo i reszta przeleciała już szybko. Z paczką husteczek oczywiście. Aczkolwiek wkurzała mnie trochę wizja 'męczennicy' Liz. W przeciwieństwie do Dee, Lelea uwielbia Liz i u niej bohaterką, której ma nam być żal jest Liz. Ale odrobinkę przesadza. Liz walczy samotnie ze złymi kosmitami, broni przyjaciół, no bo oczywiście Michael i Isabel choć mają moce to i tak w porównaniu z Liz odpadają, acha, nie wspomniała jeszcze, że wszystko to dzieje się, kiedy Liz rodzi., oczywiście dzielna Liz rodzi sama, bez niczyjej pomocy.
![Rolling Eyes :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Nie jestem pewna, czy polecam to opowiadanie. Nie należy do najlepszych, jakie czytałam, ale wiele osób sie nim zachwyca, więc może po prostu ja nie potrafię docenić jego walorów. Powiedzmy, że daję mu zielone światło.Nan, wspomniałaś o "Maxeo i Lizziett", w rzeczy samej bardzo zabawne. Szczególnie Michael czulący się do Maxa, za każdym razem, gdy Alex lub Liz byli w pobliżu.
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Zresztą reakcja Maxa na wieść, że jest gejem też była niczego sobie. Nie wspominając już o scenie, gdzie ojciec Liz zaskakuje Maxa i Liz, kiedy
bawili się w samochodzie stanikiem Liz. Biedny Max, prawie dostał zawału.
![Twisted Evil :twisted:](./images/smilies/icon_twisted.gif)
Muszę jednak przyznać, że o ile początek bardzo mi się podobał, to w miarę rozwoju akcji opowiadanie coraz bardziej mnie rozczarowywało. Debbi na siłę próbowała włączyć Liz do ekipy kosmicznej. Nie mówic, już o tym, że zaczęła zaprzeczać samej sobie. Na początku stwierdziła, że nie będzie Tess, bo nie było strzelaniny, Nasedo się o niej nie dowiedział i nie przyjechał z Tess w poszukiwaniu Maxa&co. A tymczasem potem okazuje się, że Tess: 1.była dobra, tylko nigdy się nie urodziła, 2. Liz ma esencje Tess. Moim zdaniem trochę naciągane.Więc, podsumowując. Opowiadanie było dobre powiedzmy do premiery przedstawienia, nie jeszcze wcześniej, do momentu kiedy Max i Liz mieli wspólną wizję podczas...uh... no wiecie, potem stoczyło się po równi pochyłej. Ocena 3+.