Dobra, zanim się na poważnie zajmę obowiązkami służbowymi
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
to powiem co miałam na myśli, jezeli chodzi o Busha i Kerrego i o żołnierzy w Iraku.
Choć z drugiej storny co za różnica kto wygra, USA i tak nie wycofa swoich wojsk z Iraku.
Malutka, ale jak dla mnie jest, znaczy się była. Bush to rozpętał, nie może się cofnąć, Kerry zaś oczywiscie nie wycofałby żołnierzy, ale prawdopodobnie prowadziłby trochę inną politykę, nawet jeżeli chodzi o kontakty z Europą i zaangażowaniem także tych wojsk w Iraku. I jeszcze coś, w Iraku Bush jest już teraz postrzegany jako główny winowajca, tego co się tam dzieję, więc zmiana mogłaby wpłynąć kojąco na tamtejsze społeczeństwo. I tak sobie myślałam, że zamiast tych 15 lat to, teraz już "okupacja" Iraku mogłaby trawć chociażby "tylko" 7 lat. A co za tym idzie nasi chłopcy szybciej wrócili by do kraju. Ot, i moje rozumowanie...
"Żal jest potrzebny, żałując swoich pomyłek, uczymy się na błędach. Ale na Boga, nie pozwól, by rządził twoim życiem. Zwłaszcza, że nigdy nie będziesz pewna, że zobaczysz następny wschód słońca."
Hotaru "Freak Nation"