Nie, Lizziett, Nan zawędrowała na f4f. I być może wykazuję się fatalnym gustem, ale mnie film podobał się szalenie, zresztą od dłuższego czasu katowałam otoczenie moją manią, wykorzystując okienka szkolne na szalenie inspirujące dysputy historyczne o Aleksandrze, a moje maniactwo osiągnęło szczyt cudem niemal na przed-próbnej maturze z historii znajdując temat o Persach i Grekach (co do Elowego Napoleona i Cezara, o których była wzmianka wcześniej - ktoś usiłował zażartować sobie, że już w pracy o Napoleonie nie udałoby mi się nic wcisnąć o Aleksandrze... Aż pożałowałam, że nie było tam żadnego tematu o Napoleonie, bo możnaby to tak cudownie połączyć
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
)
Aleksander stał się dla mnie kimś bliskim i faktycznie wielkim, a sposób jego przedstawienia przez Colina przypadł mi do gustu i teraz nie pozwolę, żeby jakiś amerykański bałwan zniszczył mój stosunek. Być może to porywanie się z motyką na słońce, ale reputacji Aleksandra-filmu też zamierzam bronić do upadłego
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Mówią, że Stone skopał film i spłycił Aleksandra i jednocześnie rozwodzą się nad homoseklualizmem, robiąc z igły widły... No rany, gdzie sens gdzie logika. Pomimo mojego uznania dla Filipa i jego osiągnięć, to jednak nie darzę go aż taką sympatią. I przynajmniej w jednym Aleksandrowi nie udało się pobić ojca...
Aleksandrowi od najmłodszych lat kładli do głowy, że jest potomkiem i Achillesa, i Herkulesa (nawiasem mówiąc obu panów uważam za półgłówków, ale to już inna sprawa), a Achilles od samego początku trąbił, że on biedny ma krótkie życie i wielką sławę. Olimpias wmawiała mu, że jest taki sam a nawet większy od Achillesa, więc pragnienie sławy i uznania, które gnało go aż do samego końca, było w jego wypadku całkowicie normalne. Wiadomo, w jaki sposób w Macedonii przejmowano władzę, Azja stanowiła kres ówczesnego świata, była wszystkim, o czym marzył Aleksander. Egoista (pokaż mi króla, który nie jest egoistą!), zapatrzony w siebie, bezwględny i pamiętliwy, nawet szaleniec - ale za to z jaką klasą! Czy jakiemuś innemu dowódcy udałoby się zapędzić armię 10 tysięcy mil od domu, wyruszyć z kraju z pustą kieszenią by później utworzyć imperium, jakiego później już nie było? Może i niepozorny z wyglądu, ale z całą pewnością wielki duchem, nawet jeśli był wariatem. Historia składa się tylko z wariatów, bo normalni ludzie są zbyt normalni by do niej przejść. Udało mu się skłonić tylu ludzi, by podążyli za nim, ale dlaczego mu się to udało? Bo wierzył w siebie i w to, co robił, a to, że go czcili - ba. Proskynesis, dla Persów normalne, dla Hellenów zabawne i jednocześnie głupie, ale czytając o tym miałam wrażenie, że to właśnie oni, Helleni, nie rozumieli, że było to potrzebne, w przeciwieństwie do Aleksandra. A że sprzyjało to również jego prywatnym zamiarom...
Ktoś twierdził, że Aleksander cierpiał na kompleks Edypa, gdzieś ktoś rozwodził się, jak to pasuje pod Freuda... Barsine była starsza, i choć romans z nią trwał tak długo, Aleksander nie ożenił się z nią. A może właśnie dla tego. Małżeństwo z Roksaną jest owiane mgiełką tajemnicy - miłość czy polityka, choć jak dla mnie to drugie, jego dwa późniejsze małżeństwa też polityczne - córki dwóch Wielkich Królów, zabezpieczenie na całej linii. Może Aleksander nie ożenił się z Barsine bo kochał, nie kochał, pal licho, coś do niej czuł, a troskliwa mamusia i historia jej związku skutecznie mogła odstraszać.
No cóż, po obejrzeniu Aleksandra postarałam się wyłapać to, co nie zgadzało się z tym, co wiem ja i krótko mówiąc - warto było pójść chociażby dla tego wyłapywania błędów, bo to jest świetna zabawa...
To tyle, moje skromne zdanie. Zaraz dostanę oficjalny nakaz zjeżdżania z komputera...
PS: Eluś, pisałam ci o Graniku - pamiętajmy, że Ptolemeusz czasami pisał pod Aleksandra...
![Wink :wink:](./images/smilies/icon_wink.gif)
Dobrze, że Stone nie wybrał właśnie tej pierwszej bitwy z azjatyckiej epopeji, która była tak niepewna, a skoncentrował się raczej na Gaugameli.