To prawda, Liz i Max zbyt często rozczulali się nad sobą, było za dużo filozofii, a za mało pozytywnego działania. Powinni być bardziej zdecydowani i z większą energią zaangażować się w związek. Częste wahania i dylematy Maxa typu: skąd jestem, czy jestem odpwiedzialny, czy mogę być przywódcą, troszke mnie denerwowały... Niemniej jednak cieszy mnie, że się pobrali, to ostatecznie przypieczętowało ich związek. Należy żałowac tylko, że nie poznaliśmy ich dalszych losów...
A o Issy i Jessiem to lepiej nie wspominać, ich związek i ślub uważam za kompletny niewypał. Maria z Michaelem z kolei zbyt często się kłócili. Szkoda że Kyle z Tess nie stworzyli pary, wg mnie z tych czterech związków tworzyliby najlepszy duet
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)