pare dni temu obejrzalem Darklight. pisze o tym tutaj, a nie w Filmach, bo sciagalem ten film tylko i wylacznie ze wzgledu na Shiri - nic poza nia w nim nie ma. nie bede sie bardzo rozwodzil... takiego gowna dawno nie widzialem. w zasadzie w tej chwili nie moge sobie przypomniec zadnego filmu, ktory bylby rownie gupi...
na poczatek efekty specjalne, ktore moze nie bylyby takie wazne, gdyby nie to, ze film sie na nich opieral, byly smieszne... (takie 'smieszne' sklaniajace sie ku 'zalosnemu i zenujacemu')
nastepnie musze wspomniec o fabule - bez sensu, bez sensu i jeszcze raz bez sensu (to znaczy, zeby nie bylo: trzymala sie >mniej wiecej< kupy, ale juz sam pomysl byl zenujaco glupi).
scenariusz: ja sam bym lepszy napisal...
![Shocked :shock:](./images/smilies/icon_eek.gif)
cos niesamowitego... (teraz taki maly
spoiler - ale naprawde maly - juz i tak to chyba wszyscy wiecie)
(w ciagu mniej wiecej pieciu minut Shiri dowiedziala sie, ze jest przedwiecznym demonem, pogodzila sie z tym i przeszla trening w uzywaniu swojej mocy...)
wreszcie gra aktorow... sam nie wiem... moze to cala otoczka wplywa na moj osad, ale mam wrazenie, ze jedynie Shiri grala jako tako (czytaj: do dupy, ale na tle innych sie wyrozniala). reszta to chyba amatorzy wzieci z ulicy...
ogolnie rzecz ujmujac, zdecydowanie odradzam... ja ogladalem go na dwie tury.. po 40 minut... bo po pierwszych 40 stwierdzilem, ze dluzej nie wytrzymam.. (za swoj duzy sukces uwazam to, ze sie w koncu zmusilem do drugiej czesci...)