Wirtualne opowiadanie
Moderators: Olka, Hotaru, Hotori, Hypatia
- Graalion
- Mroczny bóg
- Posts: 2018
- Joined: Sat Jul 12, 2003 8:10 pm
- Location: Toruń, gdzie 3 małe kocięta tańczą na kurhanach swych wrogów
- Contact:
- Właśnie - do Maxa dołączyła Isabel. - Jaka siostra? Chcesz nam wmówić ... - umilkła nie mogąc znaleźć słów.
Michael tylko patrzył na Tess bez słowa.
- No, może niezupełnie siostrą - zmieszała się Tess. - Raczej krewną. Po prostu gdy nas tworzono wykorzystano nasze DNA antariańskie, jak również DNA ludzkie. To drugie u mnie pochodzi od babki Marii.
Nagle Maria otworzyła oczy.
Michael tylko patrzył na Tess bez słowa.
- No, może niezupełnie siostrą - zmieszała się Tess. - Raczej krewną. Po prostu gdy nas tworzono wykorzystano nasze DNA antariańskie, jak również DNA ludzkie. To drugie u mnie pochodzi od babki Marii.
Nagle Maria otworzyła oczy.
"Please, God, make everyone die. Amen."
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
Wieczorny pacierz Scratch'a ("PvP")
No, kochani, co jest...? Chyba nie pozwolimy umrzeć naszemu fanfikowi...?
JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ...
Lodowate powierze owiało jej twarz. Otworzyła ostrożnie oczy - dookoła niej były same wysokie skały, było bardzo ciemno i bardzo zimno. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że znajduje się w jakimś głębokim... dole? Jamie...? Nie ważne... Ważne było to, że otaczały ją gładkie, strome ściany skalne, że gdzieś w dole, koło jej stóp, chlupotała lodowata woda a powietrze kuło ją tysiącami szpileczek mrozu. Spojrzała do góry - gdzieś w górze kończyły się skalne ściany jej więzienia, a jeszcze wyżej - było niebo zasnute cięzkimi, ołowianymi chmurami. Maria wzdrygnęła się. Było tak zimno... Nie była pewna czy zna to miejsce. Miała wrażenie, że już je kiedyś widziała - ale nie mogła sobie przypomieć ani kiedy, ani gdzie... Było to tylko niejasne wspomnienie...
-Michael...? - zawołała na próbę. Licho wie, gdzie się znalazła, może Czechosłowacy również są gdzieś w pobliżu... Jej własny głos odbił się tylko od zimnych ścian tej pułapki.
-Max? Isabel? Tess!!! - krzyknęła. Poczuła się nagle niesamowicie samotna i opuszczona... Nagle poczuła, jak robi jej się coraz zimniej, jak siły powoli ją opuszczają... Upadła na kolana w lodowatej wodzie, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Była niesamowicie zmęczona... I nagle poczuła się tak, jakby ktoś zamknął ją w ciepłych dłoniach, powoli przywracając ją do życia... Po chwili ogarnęła ją przyjemna ciemmność, już nie zimna, lodowata i przerażająca.
Maria powoli i ostrożnie otworzyła oczy, gotowa natychmiast zamknąć je z powrotem.
-Maria, dzięki Bogu, obudziłaś się! - usłyszała zatroskany głos Michaela i uśmiechnęła się słabo. Nie wiedziała, kto ją uratował, ale było jej teraz tak dobrze....
PISAĆ!!!!!
JAKIŚ CZAS WCZEŚNIEJ...
Lodowate powierze owiało jej twarz. Otworzyła ostrożnie oczy - dookoła niej były same wysokie skały, było bardzo ciemno i bardzo zimno. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że znajduje się w jakimś głębokim... dole? Jamie...? Nie ważne... Ważne było to, że otaczały ją gładkie, strome ściany skalne, że gdzieś w dole, koło jej stóp, chlupotała lodowata woda a powietrze kuło ją tysiącami szpileczek mrozu. Spojrzała do góry - gdzieś w górze kończyły się skalne ściany jej więzienia, a jeszcze wyżej - było niebo zasnute cięzkimi, ołowianymi chmurami. Maria wzdrygnęła się. Było tak zimno... Nie była pewna czy zna to miejsce. Miała wrażenie, że już je kiedyś widziała - ale nie mogła sobie przypomieć ani kiedy, ani gdzie... Było to tylko niejasne wspomnienie...
-Michael...? - zawołała na próbę. Licho wie, gdzie się znalazła, może Czechosłowacy również są gdzieś w pobliżu... Jej własny głos odbił się tylko od zimnych ścian tej pułapki.
-Max? Isabel? Tess!!! - krzyknęła. Poczuła się nagle niesamowicie samotna i opuszczona... Nagle poczuła, jak robi jej się coraz zimniej, jak siły powoli ją opuszczają... Upadła na kolana w lodowatej wodzie, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Była niesamowicie zmęczona... I nagle poczuła się tak, jakby ktoś zamknął ją w ciepłych dłoniach, powoli przywracając ją do życia... Po chwili ogarnęła ją przyjemna ciemmność, już nie zimna, lodowata i przerażająca.
Maria powoli i ostrożnie otworzyła oczy, gotowa natychmiast zamknąć je z powrotem.
-Maria, dzięki Bogu, obudziłaś się! - usłyszała zatroskany głos Michaela i uśmiechnęła się słabo. Nie wiedziała, kto ją uratował, ale było jej teraz tak dobrze....
PISAĆ!!!!!
Who is online
Users browsing this forum: No registered users and 76 guests